Wachlarzyki, ceramika i kawiarenka z motywem kupy...wait, what?
Przygotowując wpis na
temat koreańskich potraw i przekąsek, o które raczej
trudno w Polsce, a które mamy okazje ‘skosztować’ w Korei, przejechałam się do
zlokalizowanej w Insadong kawiarni z motywem...jak widać w temacie postu.
Insadong, nazywany jedna z
najpopularniejszych miejscówek w Seulu, rekomendowany jest na chyba
każdej liście miejsc typu 'co zwiedzić będąc w stolicy'. A jako takie
chciałabym podzielić się wrażeniami na jego temat ;)
...oraz dlatego, że
wspomniana kawiarnia zasługuje na osobny wpis.
Zacznę od tego, ze
Insadong jest wg mnie.. przeceniany. Przynajmniej takie odniosłam wrażenie gdy
zawitałam tam po raz pierwszy. Kawiarnie, restauracje, sklepiki z tanimi
torebkami czy biżuteria niewiele wyróżniają go spośród okolic Myeongdong,
Hongdae czy Dongdaemun. Tym, co może okazać się jednak pomocne podczas pobytu w
Korei jest to, że w Insadong znajduje się wiele mniejszych sklepików , w
których rasowe łeguginy mogą zaopatrzyć się we wszelkiego rodzaju pamiątki.
Oczywiście, są one dostępne także w innych punktach w mieście, ale w Insadong
ich lokalizacja jest bardzo.. oczywista, łatwa do odnalezienia :) wystarczy
wejść na 인사동거리- Insadong Street, a z każdej strony zostaniemy
zaatakowani przez tradycyjne maski, ceramikę, wachlarzyki i magnesy ^^
Tym razem nie przyszłam
jednak do Insadong po pamiątki. Nie mogłam spać odkąd koleżanka wspomniała mi o
znajdującej się tam kawiarni, w której w formie przekąski sprzedawano jakoby chlebek
(ciastko?) w kształcie, nie bój się tego napisać, kupy. Trzeba było zatem
informację zbadać na własną rękę (co, gdzie i dlaczego w środku nie ma
Nutelli).
Miejsce zajmuje się w Ssamziegil (쌈지길),
małym pawiloniku (centrum handlowym bym tego nie nazwała) położonym przy głównej
ulicy. Kawiarenka zdaje się składać z: 1.stoiska umiejscowionego zaraz przy
głównym wejściu do Ssamziegil (sprzedającym wspomniane ciastka, kawę oraz inne
słodkości) oraz położonej na najwyższym piętrze (gówniana sprawa)
kawiarni.
Sam ‘przysmak’ okazał się jednak wypiekanym (dopowiedziałabym ‘niedopieczonym’..) ciastem z nadzieniem z WSZECHOBECNEJ słodkiej fasoli. Z marzeniami o Nutelli musiałam się więc pożegnać.
Nie uwieczniłam kupy pod deską, bo dławiłam się ze śmiechu (napis na desce: 'Absolutnie nie otwierać!' |
Na górze pawiloniku - jeszcze więcej okazji na wypisanie inicjałów swoich i swojej lubej/lubego i życzenie pomyślności w związku |
0 komentarze