Staż – co, jak i gdzie (cz.1)
W te wakacje odbyłam swój pierwszy staż. Nie
tylko pierwszy w Korei, co w ogóle, w życiu. Chociaż do dnia dzisiejszego
zdążyłam odbyć kilka part-time jobs czy też ‘alb’, tak ten staż był dla mnie
pierwszym doświadczeniem tego typu. I, jak sie okazało, o tyle ważniejszym, bo
odbywał się on w typowej koreańskiej firmie.
Przez ‘typową koreańską firmę’ mam na
myśli jaebol (kor.재벌), czyli koreański konglomerat. Chociaż muszę tutaj zaznaczyć, że sami
pracownicy CJ Logistics, w którym byłam, wstrzymywali się od porównywania CJ
Group do firm takich jak Samsung, LG czy Hyundai. Na rynku logistycznym CJ
Logitics (kor. CJ대한통운) będący jednym z pododdziałów CJ Group
jest jednak jedną z firm o największym zasięgu i przychodach, a że
wujek Google podpowiada mi, że jaebolem może być nazwana to tak to zostawiam.
Dlaczego to jest istotne? Dlatego, że od
dawien dawna ciekawiło mnie jak wygląda praca w międzynarodowej koreańskiej
korporacji, precyzując, jak wygląda NAPRAWDĘ, biorąc uwagę co się o niej czyta
i słyszy. Jestem pewna, że dużo z nas tu na blogu słyszało o obowiązujących w
Korei zasadach patriarchatu rodem jeszcze z czasów Joseon, których wpływ
obejmuje nie tylko życie rodzinne, ale również zawodowe. Ilu z Was słyszało
kiedyś opowieści o zadowolonych z pracy zagranicznych robiących karierę w
koreańskich korpo, rozwijających się i wychodzących po pracy przed 18-stą żeby
spędzić czas z rodziną? Nic, nothing, null? A może nie zagranicznych, a
Koreańczykach? Też zero? To teraz pomyślmy o tym, ile mówi się o zostawaniu w
pracy do późnych wieczornych godzin, zakrapianych alkoholem OBOWIĄZKOWYCH
firmowych kolacji, liczbie samobójstw w Korei, itede, itepe..
Daleka jestem od wierzenia we wszystko o
czym piszą i JAK przedstawiają sprawy media czy Internet. Dlatego właśnie i
opinię o pracy w Korei od zawsze chciałam wystawić sobie sama, w oparciu o
WŁASNE doświadczenia. Wiem, że miesiąc na stażu to żadna podstawa do
wygłaszania sądów. Ale osobie, która już coś, a nawet sporo o Korei wie, i tak
krótki czas może pozwolić na jakieś pierwsze obserwacje.
Jeden z obiadów z zespołem, kimchi jjigae |
*'Ogarnij się, jesteś już na czwartym roku’
*Nazwa – ‘GLOBAL Student Internship’ (ale z tym global to powoli..)*Fakt, że to firma logistyczna, a SCM interesuje mnie od zeszłego roku.
Chociaż jak widać powodów do aplikacji miałam
sporo (staż był ten płatny także.. $$$), tak nie obyło się bez sporych nerwów
przy rekrutacji i podczas samego programu. Oczywistym tego powodem były braki w
koreańskim, o czym więcej w drugiej części wpisu. Mniej oczywistym - bycie
introwertykiem-nołlajfem, dla którego wyjście z domu do nieznanych ludzi i
niezbadanego środowiska to wyczyn, do którego skłonić może mnie tylko.. patrz
punkty powyżej.
Koreańczycy w ramach wyrażenia sympatii co rusz podrzucali mi różne słodycze czy napoje, w tym.. migdały o smaku koreańskiego napoju '요구르트' - jak chcecie kogoś strollować to polecam. |
Aplikacja na program składała się z dwóch
standardowych części: przeglądu podań i rozmowy kwalifikacyjnej. Niby jest to
proces dość ‘intuicyjny’, ale wspominam o nim dlatego, że już rekrutacja o
stałe zatrudnienie w tej firmie wygląda zupełnie inaczej niż w Polsce. I o tym
więcej później.
Na samym stażu było nas pięcioro. Trochę
stereotypowo byłam jedyną reprezentantką płci pięknej, przez co niejednokrotnie
w moją stronę padały pytania typu ‘A Pani
to może pracować w porcie/na magazynie/wpisz-typowo-męskie-zajęcie?’. Przez
to też reprezentant HR poświęcił mi więcej czasu podczas pierwszego spotkania
wprowadzającego żeby porozmawiać o ‘sexual
harassment’ czy też dlatego posadzono mnie na honorowym miejscu, czyli po prawej
stronie szefa podczas pożegnalnego obiadu z dyrektorem, organizatorami i
mentorami stazystów, czyli tak jakby najgorszym z możliwych miejsc z punktu
widzenia introwertyka-nołlajta.
Oczekiwania względem pracy sprawdziły się
średnio. W sumie moje zadania sprowadziły się do jednego zajęcia – badań rynkowych kilku wybranych krajów. O ile nie było to przynoszenie innym kawy i robienie
kopii, tak moje rozczarowanie wzięło się z tego, że w ogłoszeniu o staż
wspomniano o szerszym zakresie obowiązków, co prezentowałoby się lepiej w CV i
byłoby zwyczajnie.. ciekawsze. Na brak wrażeń nie mogę jednak narzekać –
pierwsze powitanie całego piętra (wolałabym przepracować miesiąc więcej i tego
nie robić), pierwsze obiady z zespołem, pierwsza wizyta w ‘terenie’ (jak jesteś
na inżynierii przemysłu, to jara cię wizyta w fabryce Hyundai’a i magazynie
Starbucks’a), pierwszy hwesik (udało
mi się i był chimaek).. czyli
dokładnie to, czego miałam nadzieję doświadczyć w Korei po raz pierwszy. Poza tym
oczywistym plusem była dodatkowa wiedza z logistyki i tego czym zajmuje się przykładowa
firma z tej branży. Sami Koreańczycy byli bardzo życzliwi w stosunku do mnie i innych stażystów, z niektórymi przywitać się musiałam tak czy owak, ale zdarzało się, że osoby z innych działów przychodziły się przywitać i chwilę porozmawiać. Wydaje mi się też, że mój mentor wykorzystał swoją pozycję żeby do zaproponowania wspólnego obiadu czy kawy 'zachęcić' co młodszych pracowników z naszego piętra - już słyszę w głowie takie '파울리나 데리고 커피 한잔 하고 와', '김대리 파울리나랑 잘 해봐'..
Pomimo niewątpliwych plusów tego doświadczenia wydaje mi się jednak, że
przez ten staż mam w głowie większy niż dotychczas mętlik dotyczący Korei, tego
czy chcę (czy warto? czy mogę?) zostać
w tym kraju dłużej. I o tym więcej w drugiej części tego wpisu.
2 komentarze
If you don't mind working a little bit more against your will sometimes and typical Korean people who's likely to invade one's privacy making you do something you don't want to do, you can try one or two years for fun. But, certainly not longer than that simply because they will not give a non-Korean female employee many chances to ladder up the career.
OdpowiedzUsuńThe other reason being, workplace in Korea typically is harsh environment.
people are kind and nice because you are an intern and a female, in other words, they don't expect you to do something really good. In the typical workplace where the ends justify the means, 'harsh and unforgiving' is what best describes the work environment. People's kindness towards you will wear down soon in 3 years maybe. Usually that's when Politics begin where keeping good relationship with bosses is the only way out and people enslave themselves.
Bottom line is:
It might be fun to work for 1 or 2 years if you give it the benefit of the doubt. But, please don't work longer than that.
Thank you for your comment. It sounds like you've actually experienced what you're talking about.
UsuńI think I understand the difference between internship and full-time employment. Honestly speaking, during this month I wasn't expected to deliver any value or results, more like people were concerned if I'd be a good match for the company later (what I was told which is bizarre cause then it would imply that adjusting to the overall working culture is more important than work results). Regarding my nationality, age, gender - I am aware of the obstacles these may cause if I decide to stay in Korea to work, and I see you're pointing them out, too.
I wrote the second part of this post focusing on what my thoughts on this subject are, more than just describing the internship itself :) I hope you'll take a look at that part as well (I'm planning to post it during this weekend).
All the best~