OSTATNIE WPISY

Składowe życia w koreańskiej korporacji

8:35 PM

Hej! Dziś zapowiadany od x tygodni post~ Mam nadzieję, że przybliżę Wam choć część z tych mniej i bardziej poważnych aspektów pracy w koreańskiej korporacji. Jedziemy z tematem :)


Kapciochy 

Niezbędny element każdego szanującego się koreańskiego hwesałona. Nieważne, czy do pracy założy adidasy, kalosze czy szykowne półbuty - po przyjściu do firmy buty są zmieniane w tempie ekspresowym na wygodne klapki lub miękkie kapcie. W firmie, w której pracuję obecnie, co poniektórych można przyczaić w kapciach w wersji deluxe, z figlarnym puszkiem. Coraz częściej zwyczaj ten przechodzi też również na Polaków - a bo 'w końcu tak jest wygodniej', a bo 'ostatecznie pracuję w korkowej korpo, nie?', a bo szef przywiózł puszyste kapcioszki z Korei i obdarował nimi cały dział. Ale patrząc na tę kwestię bardziej serio, nie dziwi mnie noszenie tego typu obuwia w pracy przez Koreańczyków - w sumie w firmie spędzają całe dnie.

Parzenie kawy

Jeśli jesteś 'nowy' i zostaniesz poproszony o zaparzenie kawy przez/dla koreańskiego szefa, pamiętaj, że:
a) żadna kawa - sypana, rozpuszczalna, z ekspresu - nie jest lepsza od starej dobrej Maxim, czyli koreańskiej kawy rozpuszczalnej w saszetkach, zwanej też adżumma kopi
b) jeśli na stanie nie ma Maxim - ok... niech już będzie europejska rozpuszczalna
c) nie musisz wcale gotować wody w czajniku, gorąca woda z dystrybutora będzie w sam raz. A nawet jest wskazana kk
d) zalewając kawę w kubku, nawet jeśli są to małe papierowe kubeczki - nie wlewaj więcej wody niż do połowy kubka. Inaczej możesz zostać poproszony o zrobienie nowej kawy (true story)
e) nie musisz martwić się o latanie za łyżeczką - za mieszadełko świetnie posłuży zwinięta saszetka po kawie. Składasz, mieszasz, wyrzucasz i gotowe! (punkt dopisany dzięki przypomnieniu Moni, korpo-weteranki 😊)

Starbucks się chowa
(źródło)
Co ciekawe, parzenie kawy jest zlecane wyłącznie kobietom - nieważne, jakie stanowisko zajmują. Powiem szczerze, że w moim i znanych mi osób odczuciu, jest to jednak trochę upokarzające... Myślę, że dla Koreanek jest to coś normalnego przez konfucjański system 'porządkowania' społeczeństwa, jednak za granicą polecenie zaparzenia kawy, rzucone w stronę menadżerki-cudzoziemki, jest odbierany źle. Zazwyczaj brzmi to niestety jak rozkaz i człowiek z automatu czuje się sprowadzony do roli człowieka, nie nadającego się do niczego innego.

Poranne ćwiczenia

Z tego, co słyszałam, gimnastyka w koreańskim biurze odbywa się w kilku cyklach w ciągu całego dnia. W Polsce, o ile gimnastyka w ogóle jest, odbywa się ona z samego rana. Ja osobiście umierałam ze śmiechu z siebie samej, wydaje mi się, że nie byłam w tym odosobniona jeśli chodzi o polskich pracowników. Trudno było się nie uśmiechnąć widząc Koreańca, wymachującego z zapałem rękoma w rytm melodii, której każde odsłuchanie kojarzyło mi się tylko z wojskowym poligonem. W czeluściach Internetu udało mi się odszukać melodyjkę, do której miałam okazję poćwiczyć w dwóch firmach, w których pracowałam. Zestaw ćwiczeń podobny w 90% kk
                                   
Mycie zębów

Obowiązkowo po obiedzie! Nie pamiętam, by ktoś z polskich pracowników nie był choć trochę zdziwiony tym zwyczajem. Osobiście uważam, że powinno się to przyjąć także wśród nie-azjatyckiej części kadry ;) W Korei szczoteczki są 'składowane' jak w domu, także nie trzeba ich nosić z/do biurka/torby. Na dowód zdjęcie cyknięte przez Paulinę na stażu: 


Hierarchia w firmie

Korea to ciągle kraj, w którym mocno da się odczuć wpływ nauk Konfucjusza. Także w korporacji pracownicy są z automatu klasyfikowani z uwagi na wiek, doświadczenie, zajmowane stanowisko, ale też płeć. W firmie rządzi typ relacji przełożony-podwładny, która rozluźnia się trochę chyba tylko na czas firmowych kolacyjek. 

Wywiad środowiskowy

Tak nazywam lawinę pytań odnośnie życia prywatnego 😉 Zatrudniając się w firmie koreańskiej, musicie liczyć się z odpytywaniem o wiek, stan cywilny, wykształcenie, itd. Pamiętam, jakim szokiem było dla mnie pytanie o termin ślubu i plany powiększenia rodziny na rozmowie kwalifikacyjnej(!), po tym jak została ze mnie wyduszona informacja, że mam narzeczonego, jakieś pięć minut po wymianie standardowych uprzejmości... Teraz taka spowiedź nie jest dla mnie niczym zaskakującym, jednak uważam, że powinny istnieć jakieś granice. Cóż, na razie się na nie nie natknęłam...

Tytuły zawodowe

Nawet nie wiecie, jaki to ciężki orzech do zgryzienia 😊 Po roku pracy w mojej pierwszej korpo myślałam, że opanowałam w miarę sztukę zwracania się do poszczególnych przełożonych i że w tym temacie już mnie nic nie zaskoczy - ależ byłam wtedy głupia haha! Tytułów, jakimi należy okraszać nazwiska szefostwa, jest cała masa i można się w tym mocno pogubić. Temat był poruszany także przez Zakorkowanych (czyli p.Annę Sawińską z W Korei i nie tylko oraz Leszka Moniuszko z bloga yellowinside), za zgodą autorów pozwolę sobie przytoczyć przygotowane przez nich małe zestawienie:




A nie mówiłam? Im dalej w las... 😉

Dostępność 24/7

Mimo że od czasów pierwszych koreańskich inwestycji w Polsce na lepsze zmieniło się bardzo dużo, o tyle myślę, że próby wymuszenia na polskich pracownikach bycia dostępnym 24h na dobę nadal nie ustają. Koreańczycy nawet jeśli przyjmują do wiadomości, że ich pretensje o nie odbieranie telefonów czy totalne odcięcie się od pracy po jej ukończeniu, pozostają bez echa, nadal jest to dla nich niezrozumiałe i często spotykam się ze stwierdzeniem, że Polacy są leniwymi i nieodpowiedzialnymi pracownikami. W Korei, nawet jeśli jest się dopiero sawonem, nie ma mowy o wyłączeniu telefonu służbowego czy nie odpowiedzenia na wezwanie szefa. Ale moment, moment... o czym ja mówię? Telefony służbowe? A co to takiego??? Z tego, co słyszałam od moich koreańskich współpracowników, w Korei pracownicy korzystają w firmie ze swoich prywatnych telefonów. Mimo że większość zasad zawodowego pożycia z Koreańczykami już ogarniam, i tak było dla mnie szokiem, kiedy ktoś z naszej firmy wydzwaniał do asystenta w centrali np. o 2. czy 3.nad ranem, bo COŚ TAM. Z drugiej strony muszę niestety dopisać, że jako tłumacz sama bardzo często nie rozstaję się z telefonem firmowym po pracy w tygodniu, w czasie weekendu czy nawet urlopu. (w tym za granicą). Korpoodpowiedzialność nie daje mi żyć z dala od firmowych trosk 😉 Ale tę kwestię rozwinę w poście opisującym strictem pracę tłumacza.

Nadgodziny

W Korei nadgodziny to coś zupełnie normalnego i wręcz WYMAGANEGO od pracowników. Na tym polu panuje zasada, że pracownik niższy szczeblem nie może opuścić firmy przed swoim szefem. Jeśli pracownik pracuje do późnych godzin nocnych, jest uznawany za pracownika dobrego. Szkoda tylko, że tak bezsensownie trzaskane nadgodziny nijak się mają do efektywności. Oczywiście, zdarza się tak, że jest praca do nadgonienia, ale osobiście bardzo rzadko spotykam się z takimi przypadkami - w praktyce wygląda to na ogół tak, że Koreańczycy odsiadują czas do wyjścia z firmy grając w gry, ćwicząc czy też ŚPIĄC na biurku. Słyszałam, że w Korei często wygląda to podobnie. W Polsce, nawet będąc menadżerem, nadgodziny są na ogół postrzegane jako wynik niedostatecznej organizacji pracy i traktowane jako konieczność. Także niestety w tej kwestii Polskę i Koreę dzieli (i raczej jeszcze długo będzie dzielić) wielka przepaść.

Really REALLY small talk

Koreańczyk zlecający zadanie do wykonania swojemu pracownikowi, nie wdaje się za bardzo w szczegóły. Mówi po prostu do it. W wersji rozbudowanej polecenie brzmi  Do it ASAP (as soon as possible - najszybciej jak to możliwe). Często podwładny jest wrzucany w tematy, w zakresie których nie ma zielonego pojęcia, co jeszcze bardziej utrudnia zabranie się za task od szefa. Podpytywanie o jakiekolwiek wskazówki też na ogół kończy się fiaskiem. Za to należy być gotowym na jazgot przy prezentacji swoich wypocin, bo nagle na pewno milion rzeczy nie będzie się zgadzać z tym, co PRZECIEŻ POWIEDZIAŁ SZEF! Macie to jak w banku!

PPT for life

Dam Wam bardzo dobrą radę... Przed rozpoczęciem swojej kariery w koreańskiej firmie, zawczasu pobierzcie jakiekolwiek lekcje z zakresu obsługi programu PowerPoint. Wierzcie mi, jeśli nie macie pojęcia o tym narzędziu - ZGINIECIE 😉 Chyba że jesteście pojętnymi uczniami i dacie radę oswoić się ze sztuką tworzenia profesjonalnych formatek/prezentacji/raportów/itp/itd. na bieżąco. W trakcie tworzenia ppt-owych arcydzieł, nie wolno zapomnieć o dbałości o szczegóły, bo koreańscy przełożeni potrafią przyczepić się o każdą pierdołę, taką jak np. różnicę w rozmiarze czcionki tekstu, niewyjustowanie elementów na stronie, itd. Przykład z życia: afera produkcyjno-jakościowa, wali się i pali, ogólny szał ciał. Poszczególne teamy mają do obmyślenia mega-hiper-innowacyjny plan korekcyjny. Czasu jest mało, mieliśmy na to niecałe 2h. Plan miał mieć super oprawę w ppt, wg wzoru wysłanego przez guru całej firmy, czyli samego prezesa. Na początku meetingu okazało się, że sześć zespołów korzystało z trzech - różniących się minimalnie, ale RÓŻNIĄCYCH SIĘ! - formatek. Koreany zawał na miejscu, próbowały ratować sytuację na miejscu w konferencyjnym, co niestety było zbyt czasochłonne. W końcu, po 45min nierównej walki z czcionkami i rozmiarami tabel, zrezygnowany vice odwołał spotkanie, kazał wrócić do biurek i naprawić ten karygodny błąd. Kurtyna 😉 W każdym razie jest to mus, ważniejszy nawet od Excela. No ok, przesadziłam kk Ale równie ważny!

Hwesik  

Firmowe zakrapiane kolacyjki to bardzo ważna część życia koreańskiego pracownika. O ile w Polsce jeszcze można się z tego jakoś wymigać (o ile jest się Polakiem), tak w Korei nie ma zmiłuj - jeśli szef mówi 'Idziemy na drinka', to idziemy na drinka. Żadnego 'ale'. Na miejscu czekają nas pijackie gry i zabawy i (na ogół) generalny zgon, średnio po jakiejś godzinie posiedzenia. Nie róbcie sobie nadziei, że wytrzymacie dużo dłużej niż szefostwo, bo Polandy, wódka 40%, a nie 19 jak soju i praktyka z picia odbębniona na studiach 😉 Na hwesikach króluje zasada no limits, pije i miesza się ze sobą wszystkie rodzaje alkoholu, jakie są pod ręką. Kolejne kieliszki/szklanki m̶u̶s̶z̶ą̶ ̶b̶y̶ć̶ są chętnie opróżniane w tempie ekspresowym, żadnych tam przystanków i innych dupereli, ppalli ppalli ma być, a nie jakieś pitu pitu. Żeby Was dobić dodam jeszcze, że karniaki w koreańskich alkochińczykach sprawiają, że proces robienia z Was zwłok momentalnie przyspiesza... Ale jest też jaśniejsza strona medalu - darmowa wyżerka haha

Bardzo realistyczny obrazek...
(źródło)
A tak na poważnie, to powiem szczerze, że hwesik był jedną z rzeczy, których obawiałam się najbardziej, kiedy stanęliśmy przed wyborem między Polską a przeprowadzką do Korei (ten temat też postaram się niedługo przybliżyć). Nie wyobrażałam sobie, że mój mąż po pracy do godziny 20:00, resztę dnia spędzi w towarzystwie szefa, bo on ma taki kaprys. Powodów do wykręcenia się od hwesiku praktycznie nie ma, a jeśli komuś uda się już wymigać, jest to postrzegane bardzo źle. 

Golf

Chociaż spotkałam się z Koreańcami, których golf nie jara (sic!), tak niestety jakieś 90% Koreańczyków przebywających w Polsce w golfa gra lub pogrywa. Golf na całym świecie jest postrzegany jako elitarny sport, jednak z uwagi na górzystość terenu, gra w golfa w Korei wiąże się z horrendalnymi wydatkami, z racji czego na tego typu rozrywkę może sobie pozwolić naprawdę mały odsetek społeczeństwa. Dlatego też, kiedy tylko pogoda na to pozwala (czyt.: wiosną, latem, jesienią i zimą), polskie pola golfowe są okupowane przez Koreańczyków praktycznie co weekend. Klastery urządzają sobie nawet swoje turnieje. W moim przypadku golf kładzie wieli cień na moje życie małżeńskie, śmieję się czasem ponuro, że gdyby małż miał ratować z pożaru mnie lub zestaw kijów, to wiadomo, co by wybrał hahaha Nieważne, czy deszcz, czy śnieg (serio!), czy czwarta rano, Mr. Do zabiera swoje graty i pędzi na pole oddalone od nas o 1,5h jazdy samochodem. To się nazywa pasja.

Leoś za dwa lata
(źródło)
 Stosunek do kobiet

Będąc kobietą w koreańskiej korporacji niestety trzeba się liczyć z tym, że szanse na awans do pozycji menadżera jest bardzo trudne, a często nawet i niemożliwe. A nawet jeśli już pracownica posiada tytuł menadżerski, często nie bierze udziału w negocjacjach czy innych ważnych spotkaniach. Jeśli tylko istnieje taka możliwość, na jej miejsce wzywany jest menadżer-mężczyzna, a nawet ktoś, kto pracuje na niższym stanowisku i nie ma pojęcia o danym temacie - ważne, że facet... Kiedyś znajoma, szefowa prężnie działającej agencji eventowej, opowiadała mi, jak po przyjściu na umówione spotkanie z pewnym koreańskim biznesmenem, pan się z nią przywitał, jednak nie zaczął rozmowy. W końcu po jakimś czasie znajoma spytała, czy jeszcze na kogoś czekają, na co pan odpowiedział, że na jej szefa - kurtyna.
Bardzo to smutne, jednak wszystko sprowadza się ponownie do filozofii konfucjanizmu. 

Koreańskie znaczy lepsze

Koreańczycy są bardzo dumni z sukcesów, jaki odnosi ich kraj na arenie międzynarodowej, wykazują się bardzo silnym patriotyzmem ekonomicznym. Wszystko, co koreańskie, jest naturalnie NAJLEPSZE. Często zdarza się, że firmy produkcyjne zamawiają potrzebne części od koreańskich firm stacjonujących w Polsce. Wszystko ok, tyle że zazwyczaj firmy te narzucają bardzo dużą marżę, choć produkt jest taki sam (lub gorszy) aniżeli część z nie-koreańskiej fabryki. Ale co tam jakieś części... dla mnie hitem było przywożenie z Korei nawet papierowych teczek czy markerów do tablic. I ten szok, kiedy pytałam, dlaczego nie kupią sobie tego w Polsce? - 'a macie COŚ TAKIEGO?'. Piękne.

Wieczny chaos

Na zwieńczenie listy mała, aczkolwiek znacząca uwaga - pracując z Koreańczykami, nie należy spodziewać się harmonii, będzie tu raczej wskazany psychiczny trening na niekończące się tornado. Niech Was nie zmylą momenty spokoju, nie oznaczają one bowiem nic innego jak zbliżający się tajfun. Koreańczycy, mimo zaplanowanych i potwierdzonych audytów, mimo ciągłego przypominania o nich wszystkim pracownikom, nie robią nic konkretnego i dopiero kiedy nie ma już czasu praktycznie na nic - robią wszystko na hurra. Jeśli jakaś decyzja będzie podjęta na długo przed deadline'em, mamy 99% gwarancji, że zostanie zmieniona jeszcze kilka razy. Także o spadek ciśnienia krwi w pracy martwić się nie trzeba 😉

Na tę chwilę to tyle ode mnie, jeśli chodzi o podstawy korpożycia wśród Koreańców - zrobił się z tego całkiem długi post! Mam nadzieję, że pomoże on choć w jakimś stopniu osobom, które myślą o aplikacji do jednej z koreańskich firm. A tym, którzy doświadczyli już pracy w koreańskim środowisku - przypomni o tym, jak miło spędzili czas w tego typu przybytku 😉 😉 😉

Zachęcamy do podzielenia się własnymi spostrzeżeniami i wspomnieniami 😉 w tym temacie!

5 komentarze

  1. U mojego męża w pracy są jeszcze inne rangi, bo tam to sami inżynierowie. Serio sie pogubić idzie jak mi o kimś opowiada, a ja juz nie wiem na jakim ten ktoś jest stanowisku xdd
    Co do golfa to o ile moj mąż nie gra to mam znajomych którzy grają i serio jak tylko jest dobra pogoda to wszystkie plany ida w odstawkę xdd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No raczej... jak można byłoby przepuścić okazję do przejścia kilku kilometrów, ze sporym obciążeniem na plecach :D (ja słyszałam o wypożyczaniu wózka tylko, jeśli na pole wybiera się cała rodzina). A z tymi tytułami to kilka razy prosiłam różne osoby w różnych firmach o spisanie mi wszystkich tytułów, które znają plus ich uszeregowanie - często okazywało się, że na szybko to JA umiałam podać więcej od nich hahaha

      Usuń
  2. ciekawe, kiedy nauczą się dobrej organizacji pracy. bo to mega wstyd, zeby taki mądry naród nie dał sobie rady z tak prostą w sumie rzeczą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja co zacznę nabierać nadziei, że coś się poprawi, tak zaraz dostaję obuchem w głowę i zostaję sprowadzona na ziemię ;) Za to słyszałam, że w japońskich fabrykach wygląda to zupełnie inaczej, potrafią się zorganizować i działać systematycznie. Ale za to temperamentem zbytnio od Koreańców nie odstają ;)

      Usuń
  3. W pełni się zgadzam.
    Confucious! To paskudna kultura, która przenika całą Koreę. Widzisz to dobrze.
    Rolnictwo, które od dawna jest centrum, jest pracowity (co oznacza pracę w nadgodzinach) jest cnotliwe. Ale to często nie ma nic wspólnego z wydajnością dla inżynierów oprogramowania. Wcale mi się nie podoba!
    W każdym razie, jestem taka dumna, że dostałeś się do koreańskiej firmy. Potrzebujesz przytulenia.

    OdpowiedzUsuń